Wczoraj odszedł ostatni z największych, ostatni z królów, a może i bogów futbolu. Poniżej zawarłem (chyba) wszystko, by zrozumieć, jak WIELKI naprawdę był Pele (piłkarsko, ale jako człowiek był równie wielki).
PIŁKARSKI GENIUSZ, CZY PO PROSTU SŁABI RYWALE?
Głównym mitem krążącym wśród młodych ludzi, którzy nigdy nie widzieli jak grał jest: „był dobry, bo grał zawsze ze słabszymi zespołami”. To wierutna bzdura. Pele rozegrał w karierze tyle oficjalnych minut, ile składa się na 795 pełnych meczów, a zdobył w nich 756 goli oraz zaliczył 367 asyst. To średnia około 1,41 udziału przy golu na mecz. Poniżej porównanie z innymi świetnymi piłkarzami ofensywnymi.
Mimo tego co myśli wielu, Pele nie grał zawsze jako „9”. W trakcie kariery zmieniał pozycje, ale najczęściej grał jako drugi napastnik/dziesiątka. Podobnie jak obecnie Messi, był po prostu za dobry, by grać tylko jako napastnik i mieć rzadziej kontakt z piłką.
Mitem jest także to, że Pele był tak doskonały tylko dlatego, że grał w tak odległych czasach. Wskaźnik zdobytych goli nie różnił się znacznie od obecnego w najlepszych ligach Europy. Był wyższy może o 5%. Biorąc pod uwagę tylko procent udziału przy golach, Pele wyrasta na najlepszego.
NIE GRAŁ W EUROPIE… BO PO CO?
Kolejny zarzut to brak występów w Europie. To tak jakby obecnie mówić, że Messi nie grał w Ameryce Południowej, więc nie można ocenić, czy jest/był najlepszy. Brazylijska liga była wtedy równie mocna co ligi europejskie, a może i lepsza. Brazylia wygrała w latach 1958-1970 trzy z czterech turniejów mistrzostw świata, a piłkarze w tych zwycięskich składach pochodzili WYŁĄCZNIE z klubów z ligi brazylijskiej. Wielu najlepszych na świecie po prostu grało wtedy w piłkę w Brazylii, ojczyźnie futbolu. Pele nie grał w europejskich klubach, ale grał przeciwko wielu drużynom z Europy i w meczach tych zwykle dominował rywali. Były to mecze niby „towarzyskie”, ale tylko z nazwy. Ogromna publiczność (nawet do 100 tys.), duża intensywność gier, częste mecze (np. co trzy dni). Jak wypadał w nich Pele? W meczach „europejskich” zdobył 144 gole w 130 meczach. Nie prowadzono zapisu liczby asyst, ale na podstawie szacunków można założyć, że Pele zaliczył w tych meczach co najmniej 40 asyst.
Pele nie odszedł do klubu z Europy, bo był uznany (i to oficjalnie) za brazylijski skarb narodowy, co wykluczało transfer. Nie znaczy to jednak, że kluby ze Starego Kontynentu nie próbowały. W wieku 20 lat Pelé stał się najlepiej wówczas opłacanym sportowcem – zarabiał około 150 tys. dolarów rocznie. Było to zaraz po tym, jak Santos odrzucił kosmiczną na tamte czasy ofertę transferu (około miliona dolarów) od Interu Mediolan. To właśnie wtedy rząd Brazylii ogłosił Pelego „skarbem narodowym”. Twierdzenie, że facet, który wygrał 3 MŚ grał przeciwko słabeuszom, a potem tak wymiatał na najważniejszym turnieju świata nie ma żadnego sensu. Pele wykręcił imponujące statystyki w mistrzostwach świata, na których przecież grają najlepsze drużyny na świecie. Rozegrał w nich 14 meczów, zdobył 12 goli i zaliczył osiem asyst. Do tego żadne z trafień do siatki nie było z rzutu karnego, co dziś jest częstym zarzutem przeciwko znakomitymi strzelcom.
Pele dominuje niemal w każdej kategorii piłkarskiej, jaką można wymyślić. Jedną z nich, i to bardzo ważną, jest skuteczność i przydatność dla swoich drużyn jako zawodnik młody. Jako piłkarza młodego uznano zawodnika przed 24. rokiem życia. Messi, Neymar czy R9 również byli fenomenalni, ale nawet nie zbliżyli się do Pele. W swoim primie jako 22-latek (1961/1962) Pele rozegrał 68 pełnych, 90-minutowych meczów. Zdobył 108 bramek (osiem z rzutów karnych) i zaliczył 58 asyst. Trzeba jednak pamiętać, by nie patrzeć tylko na te suche liczby. To umniejsza temu, jak świetny był Pele w dryblingach, podaniach, wykończeniu. Jakim był innowatorem. Warto jeszcze wspomnieć o tym, jak często Pele był faulowany. Kilkanaście razy na mecz! To po ciągłych faulach na Pele na MŚ w 1966 na kolejnym turnieju wprowadzono czerwone kartki.
ŚWIETNY W WIELKICH MECZACH
Występy i wykręcone przez Pelego liczby w tzw. big games były… fenomenalne. Nawet w hitowych starciach w Europie, np. przeciw Realowi czy Benfice, był gwiazdą spotkań i przyćmiewał inne gwiazdy futbolu, takie jak Eusebio czy Puskas. Potwierdzają to też statystyki z tych ważnych meczów. Biorąc pod uwagę finały, turnieje, kwalifikacje i mecze przeciwko reprezentacjom TOP10 wyglądało to tak: 79 mecze, 75 goli i 51 asyst. Kosmos.
Żaden piłkarz ani drużyna nie mogła się równać z Pele. Dyskredytowanie jego rywali to dyskredytowanie dwóch dekad historii futbolu. Pele był także krytykowany, że „tylko” dwukrotnie wygrał Copa Libertadores i nigdy nie wygrał Copa America. Wyjaśnienie jest proste – przez liczne tournee europejskie grał tylko trzykrotnie w Copa Libertadores i tylko raz w Copa America, a i tak zaliczył w nich w sumie 25 goli i 13 asyst. Do tego był wybierany zawodnikiem turnieju. Oprócz fenomenalnej techniki i zrozumienia taktyki, Pele był fizycznie wybrykiem natury. W artykule z „NY Times” z 1975 opisano, że przebiega 100m w 11 sekund, a jego tętno jest o 39% niższe niż przeciętnego sportowca.
Jak postrzegali Pele jego fani i inni sportowcy? W głosowaniu France Football na piłkarza XX wieku wygrał z ogromną przewagą, miał głosy nawet od ówczesnych zwycięzców Złotej Piłki. France Football dokonał także re-ewaluacji plebiscytu Złotej Piłki (przed 1995 rokiem przyznawano ją tylko Europejczykom). Zdecydowano, że na obecnych zasadach Pele miałby na koncie SIEDEM Złotych Piłek. Tyle co obecnie Messi. Przezwisko Rei, czyli Król, wymyślił wielki brazylijski dramatopisarz Nelson Rodrigues. Po zobaczeniu Pelégo na żywo, napisał w swojej kolumnie sportowej: „Pelé ma przewagę. Jest królem, od stóp do głów”.
Przed czasami Pelego, numer 10 na koszulce był jednym z wielu. Dzięki Brazylijczykowi „dycha” stała się ikoniczna. Pelé był pierwszą światową supergwiazdą futbolu. Dawał radość milionom. Był tak popularny, że zastrzegł swój pseudonim jako znak towarowy. W latach 70. w Europie przeprowadzono ankietę, z której wynikało, że „Pelé” to najlepiej kojarzona nazwa marki zaraz po Coca-Coli.
WPŁYW NA KULTURĘ I POPKULTURĘ
Często pomija się też to, jak wielki wpływ miał Pele nie tylko na sport, ale na kulturę oraz na życie ludzi w Brazylii. To właśnie dzięki Brazylijczykowi piłka nożna jest do dziś najpopularniejszym sportem na świecie. Znany jest nawet przypadkiem wprowadzenia zawieszenia broni tylko po to, by ludzie mogli obejrzeć grę Pelego na żywo. To nie żart. W 1967 roku zarządzono 48 godzin zawieszenia broni w trakcie wojny domowej w Nigerii. Dlaczego? By Pele mógł rozegrać mecz w Lagos. Ogłoszono święto i otworzono most, by obie strony mogły zobaczyć, jak Pelé gra przeciwko Nigerii. Popularne jest także zdjęcie jednego z budynków w… Meksyku, na którym napisano: „Dziś nie pracujemy, bo oglądamy Pelego”.
Na koniec dwie ciekawostki o zmarłym mistrzu. Większość z was pewnie zna film „Victory”, w którym Pelé wystąpił u boku Sylvestra Stallone’a i Kazimierza Deyny. Nie każdy wie jednak, że grający bramkarza Stallone złamał palec u ręki podczas próby obronienia jednego ze strzałów Brazylijczyka. Pele wykonał tak skomplikowany drybling, że aktor przewrócił się i złamał palec. Swoją drogą polecam wszystkim ten film. Ciężko może ocenić na jego podstawie talent aktorski Brazylijczyka, ale bardzo przyjemnie się go ogląda.
Znacznie łatwiej będzie za to zrecenzować… możliwości wokalne Pelego. „Jak to?”, zapytacie. Otóż w 1977 roku Pelé wydał album muzyczny. Był nie tylko wokalistą, ale również autorem tekstów, które napisał wspólnie z legendą brazylijskiej estrady, Sergio Mendesem. W jednej z recenzji napisano: „Wiele gwiazd niezwiązanych z muzyką ośmieszało się, próbując sił jako artyści. Debiut Pelé był jednak przyjemny i stonowany”.
Cały piłkarski świat, a właściwie cały świat w ogóle, jest pogrążony w żałobie. Pele jako zawodnik osiągnął wszystko i zasłużył na miano króla, a może i boga futbolu. Choć każdy ma swoje zdanie, to nie ma dyskusji na temat najlepszych piłkarzy wszech czasów, w której nie pojawiłby się wielokrotnie Brazylijczyk. Pele może być wzorem dla kolejnych pokoleń piłkarzy nie tylko pod względem tego jak grał, ale i tego jak żył. Choć każdy swoje za uszami ma, to nie ma tu mowy o żadnych kontrowersjach albo złych zakrętach życiowych. Pele już po zakończeniu kariery zrobił niesamowicie dużo dla piłki nożnej czy to jako minister w brazylijskim rządzie, czy jako ambasador licznych imprez. Zapamiętamy go nie tylko jako uśmiechniętego chłopaka z niesamowitym talentem, ale po prostu jako synonim piłki nożnej.